Szkocki nadawca Andrew Neil skrytykował Sir Keira Starmera za jego sprzeciw wobec nowych złóż ropy i gazu na Morzu Północnym, oskarżając go o pozowanie na „brytyjską Gretę Thunberg”.

Lider brytyjskiej Partii Pracy znalazł się pod ostrzałem po tym, jak powiedział na panelu Światowego Forum Ekonomicznego, że jeśli zostanie premierem, zablokuje wszelkie nowe poszukiwania w północno-wschodniej Szkocji.
Przyłączył się do SNP i szkockich Zielonych, zgadzając się, że przemysł naftowy i gazowy musi zostać zamknięty, aby kraj mógł osiągnąć cel „zero netto”.
Rishi Sunak potwierdził, że jego celem jest ochrona ich życia.
A teraz były dziennikarz BBC, Pan Neil, również ostro skrytykował Sir Keira, wskazując, że National Grid potrzebuje ropy i gazu, a ich import z zagranicy byłby dla Brytyjczyków droższy.
Pisząc w Daily Mail i mówiąc o Sir Keirze i jego kanclerzu cieniu Rachel Reeves „przechadzających się” po Światowym Forum Ekonomicznym, powiedział: „W kolejnej odsłonie zielonej wirtuozerii, której obecnie możemy się spodziewać po większości polityków głównego nurtu zarówno z lewicy, jak i z prawicy, stanowczo twierdzili, że Partia Pracy nie chce żadnych inwestycji w brytyjskie złoża ropy naftowej i gazu na Morzu Północnym.
„Nie jest jasne, czy dobrze to przemyśleli. Na początek proszę zauważyć, że Partia Pracy nie mówi, że Wielka Brytania nie będzie potrzebowała ani wykorzystywała więcej ropy i gazu. Tylko, że nie będzie pochodzić z naszych własnych zasobów, gdy skończą się obecne złoża, ponieważ nie będą wydawane nowe licencje. To dziwaczne stanowisko.
Nawet ci, którzy podpisują się, tak jak Partia Pracy, pod mantrą „netto zero”, zgodnie z którą wszystkie nasze potrzeby energetyczne zostaną ostatecznie zaspokojone przez czyste, odnawialne źródła energii, są zmuszeni przyznać, że w przewidywalnej przyszłości będziemy potrzebować ropy i gazu, nawet jeśli w nieco zmniejszonych ilościach.
„Szef amerykańskiego megabanku JPMorgan, Jamie Dimon, któremu nieobce są wybryki cnót i mędrkowania, bez ogródek powiedział WEF, że świat będzie potrzebował ropy i gazu przez kolejne 50 lat i że nie inwestuje się w nie w wystarczającym stopniu, jeżeli ceny energii mają się zmniejszyć.
„Na przykład, w chwili, gdy piszę, 50 procent naszej energii elektrycznej wytwarzane jest z gazu, a tylko 17 procent z wiatru. Czasami wiatr wytwarza więcej, czasami mniej. Ale nawet przy ogromnej ekspansji energii wiatrowej przewidzianej przez laburzystów i konserwatystów, nadal będziemy potrzebować elektrowni gazowych do wytwarzania energii elektrycznej, gdy wiatr będzie słaby lub nie będzie w ogóle wiał (co często zdarza się podczas naszych najzimniejszych okresów). A to, co zostanie z naszego przemysłu petrochemicznego, będzie potrzebowało ropy, z kraju lub z zagranicy, jeżeli ma przetrwać.”
Źródło: The Guardian