Pamela Anderson podkreśliła, że nie obwinia Lily James za to, że zagrała ją w kontrowersyjnym dramacie Pam & Tommy. W zeszłym roku Lily zagrała główną rolę w miniserialu, którego akcja toczy się wokół poprzedniego małżeństwa gwiazdy Baywatch z muzykiem Tommym Lee i kradzieży ich prywatnej seks-taśmy pod koniec lat 90.

Pamela Anderson w nowej produkcji dla Netflixa: A Love Story
W wywiadzie dla The Guardian, Pamela powiedziała, że czuje się „pogwałcona” przez twórców serialu, Hulu, którzy, jak twierdzi, nigdy się z nią nie skontaktowali, pytając: „Jak oni mogą to robić?”.
Na temat Lily, kontynuowała: „Słyszałam, że była nominowana do nagrody Emmy, ale może to był żart. To nie jej wina; to jest praca. Ale ten, kto ją stworzył – cóż, czuje się, że to coś innego, skradzionego.”
Lily powiedziała wcześniej portalowi Deadline, że nie słyszała od Pameli o serialu, mówiąc: „Muszę uszanować tę granicę. Wszystko, co chcieliśmy zrobić, to rzucić światło na tę historię i ujawnić ją. To brzydka prawda o tym, jak straszne było to, co im się przydarzyło, i w każdej sekundzie byliśmy po stronie Pameli”.
Jednak na początku tego miesiąca Pamela ujawniła, że postanowiła nie czytać e-maila, który otrzymała od Lily w związku z serialem.
Powiedziała New York Timesowi, że zeskanowała kopię listu i pozostawiła go nieprzeczytanego w swojej skrzynce odbiorczej, decydując się nie odpowiadać. Reżyser Pam & Tommy Craig Gillespie bronił wcześniej swojej decyzji o realizacji dramatu bez błogosławieństwa Pameli, mówiąc w Radio Times:
„Czułem, że mamy szansę zmienić narrację tej historii i pokazać ją z perspektywy, z której ludzie będą mogli się uczyć i rozwijać. I czułam, że przedstawiliśmy ich w bardzo empatyczny sposób. Uważam, że scenarzyści wykonali kawał dobrej roboty. Czułam więc, że istnieje taka możliwość, co było nadzieją”.
Pamela zamierza jeszcze bardziej „wyprostować” sprawę w swoim własnym filmie dokumentalnym Netflix – Pamela, A Love Story – który ukaże się 31 stycznia.