Dziesiątki tysięcy ludzi zebrało się w sobotę w stolicy Serbii po raz piąty w ciągu miesiąca, po dwóch masowych strzelaninach, które wstrząsnęły krajem, nawet gdy populistyczny prezydent kraju odrzucił jakąkolwiek odpowiedzialność za kryzys i zignorował żądania protestujących, aby ustąpić.

Serbia przeciwko przemocy
Tłum, skandujący hasła przeciwko prezydentowi Aleksandarowi Vucicowi, przemaszerował przez stolicę, Belgrad, aby zebrać się przed jego siedzibą w centrum miasta. Wypuścili duży balon z napisem „Vucic Go Away”.
Studenci uniwersyteccy poprowadzili marsz, trzymając transparent z napisem „Serbia przeciwko przemocy!”.
Protestujący opozycjoniści domagali się dymisji wysokich rangą urzędników państwowych i cofnięcia koncesji na nadawanie dla sieci telewizyjnych, które ich zdaniem promują przemoc i gloryfikują przestępców.
Sobotni protest, prawdopodobnie największy z dotychczasowych, różnił się nieco od poprzednich. Niezależni dziennikarze relacjonujący marsz zauważyli, że prawicowe grupy infiltrowały marsz, aby promować swój nacjonalistyczny program.
Analitycy twierdzą, że niektóre z tych grup mają bliskie powiązania z serbskimi służbami bezpieczeństwa.
Pojawiły się doniesienia, że zwolennicy ultranacjonalistów zaatakowali pałką zagranicznego dziennikarza. Niektórzy z napastników mieli koszulki z rosyjskim napisem Z, symbolem rosyjskiej agresji na Ukrainę.
W miarę jak gasło światło dzienne, uczestnicy zapalali telefony komórkowe, trzymając je w górze, gdy maszerowali centralną ulicą Belgradu i mijali budynek prezydencji, wielu gwizdało i wzywało do rezygnacji Vucicia.
Protestujący zostawili setki wiadomości dla Vucica napisanych na kartkach papieru przy prezydencie, wiele z nich wzywało go do rezygnacji.
Nowy protest planowany jest na przyszły tydzień, co staje się coraz poważniejszym wyzwaniem dla Vucica, być może największym, przed jakim stanął od czasu dojścia do władzy 11 lat temu.
Opozycja oskarżyła Vucica o podsycanie nietolerancji i mowy nienawiści podczas jego coraz bardziej autokratycznych rządów, przy jednoczesnym nielegalnym przejęciu kontroli nad wszystkimi instytucjami państwowymi. Vucic zaprzeczył temu, twierdząc, że grupy opozycyjne chcą go obalić siłą.
„Muszą tylko wiedzieć, że martwy lub żywy, w tym moje dzieci, będę walczył z tymi, którzy popierają przemoc” – powiedział Vucic prorządowej stacji telewizyjnej. „Nigdy się mnie nie przestraszą”.
Dwie strzelaniny z 3 i 4 maja wstrząsnęły całym krajem, zwłaszcza że pierwsza miała miejsce w szkole podstawowej w centrum Belgradu, kiedy 13-letni chłopiec wziął broń ojca i otworzył ogień do swoich kolegów. Ośmiu uczniów i strażnik szkolny zginęli, a siedem kolejnych osób zostało rannych. Jeszcze jedna dziewczynka zmarła później w szpitalu z powodu ran głowy.
Dzień później 20-latek użył broni automatycznej, by losowo atakować ludzi w dwóch wioskach na południe od Belgradu, zabijając osiem osób i raniąc 14.
Popularny serbski aktor Dragan Bjelogrlic powiedział tłumowi, że „mamy dług” wobec zabitych dzieci.
„Jesteśmy im winni prawdę i sprawiedliwość” – powiedział. „Jesteśmy im winni to, czego nie daliśmy im za życia”.
W następstwie strzelaniny władze rozpoczęły walkę z bronią i wysłały policję do szkół, starając się wzmocnić zachwiane poczucie bezpieczeństwa.
Serbia jest zalana bronią pozostałą po wojnach z lat 90-tych, w tym wyrzutniami rakiet i granatami ręcznymi. Inne środki kontroli broni ogłoszone w następstwie strzelanin obejmują ściślejszą kontrolę właścicieli broni i strzelnic, moratorium na nowe pozwolenia oraz surowe wyroki za posiadanie nielegalnej broni.
Źródło: AP